Jerzy Stuhr - "Sturhowie. Historie rodzinne"
Ciepła i krzepiąca opowieść – tak pomyślałam po przeczytaniu książki
znanego aktora. Pisze w niej głównie o swoich przodkach, „Stuhrom dziś” poświęca tylko siódmy-ostatni rozdział.
Korzenie rodu sięgają XVII wieku, ale autor zaczyna swą wędrówkę w czasie
od 1879 roku, gdy jego pradziadkowie - Anna i Leopold Stuhrowie po ślubie
opuszczają Austrię i przyjeżdżają do Krakowa, by tu osiąść na stałe. Poznajemy
ich dzieje, potem losy trzech synów, z których Leopold junior to przyszły
dziadek Jerzego.
Historie rodzinne obejmują też rodzinę po kądzieli. Stefan Iglicki –
właściciel pracowni tapicersko-meblarskiej wykona dla Anny Stuhr serwantkę, (która
wciąż zdobi mieszkanie Jerzego), a jedna z jego trzech córek poślubi Leopolda
Stuhra. Autor przyznaje, że daty, miejsca czy decyzje wyczytał z domowego
archiwum, a ponieważ nie znalazł tam emocji i przeżyć, to próbował je
odtworzyć. Książka na pewno przez to zyskuje. Opisywane postaci stają się bliższe
czytelnikowi. Wiele z nich można też zobaczyć na zdjęciach. Przedstawiają one
nie tylko przodków Jerzego, ale i pamiątki po nich odziedziczone, m.in. serwis
z różowej porcelany z wizerunkiem Anny i Leopolda ofiarowany żonie w dniu
narodzin pierwszego syna Rudolfa. Zadziwiające, że przetrwał tyle lat wciąż
troskliwie chroniony za szkłem pamiętnej serwantki. Zachował się też
modlitewnik ofiarowany prababce Annie przez jej matkę. Dostała go, opuszczając
rodzinny dom w Schrattenbergu. Natomiast portret pradziadków aktor ofiarował
Teatrowi STU.
Dzięki pamiątkom, które zasilają archiwum domowe, możliwe jest
odtworzenie dziejów swego rodu. Obraz Kossaka „Ułan i dziewczyna” wciąż przypomina wizytę Magdaleny Samozwaniec i
jej siostry Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej w sklepie Stanisławy Radwańskiej
z domu Iglickiej. Pamiętnik Oskara Stuhra daje świadectwo wojennej historii
Stuhrów, jego przejmujące fragmenty można znaleźć w książce. Szabla Ludwika
Chorążego przypomina z kolei tragedię Katynia.
Bogate są dzieje rodziny Stuhrów. Barwna postać babci Masi i jej pięciu
mężów, perypetie małżeńskie dziadka Oskara, historia kamienicy przy ulicy
Celnej - obecnie znów w posiadaniu rodziny. Czyta się o tym wszystkim z wielkim
zaciekawieniem.
Książka Jerzego Stuhra pozwala zastanowić się nad rolą rodziny i
jednocześnie daje też odpowiedź na pytanie zadane ojcu przez córkę w filmie
„Pogoda na jutro” – „Co ty mi możesz
powiedzieć, czego ja bym w Internecie nie znalazła”? Pisze o tym aktor we
wstępie do książki.
Może warto po jej lekturze spróbować sięgnąć do własnych korzeni, może
uda się coś odnaleźć , jakieś pamiątki, zapiski. A może są jeszcze z nami ci,
którzy pamiętają… Nasze własne historie rodzinne też mogą powstać,
niekoniecznie do druku. Na pewno warto ocalić je od zapomnienia, by móc „uświadomić sobie wartość rodziny i siłę,
jaką ona daje”.
Komentarze
Prześlij komentarz