Julia Philips - "Znikająca ziemia"
Debiut powieściowy Julii Philips, dziennikarki mieszkającej w Brooklynie.
Interesująca powieść; głównie ze względu na miejsce akcji - Kamczatka - i ciekawe, zróżnicowane postaci, szczególnie kobiece.
Zaczyna się od zniknięcia dwóch dziewczynek, ale ta sprawa będzie powracała w kolejnych rozdziałach (miesiącach) dość marginalnie. Autorka koncentruje się raczej na sprawach dotyczących życia w tej rosyjskiej prowincji, marzeniach i oczekiwaniach bohaterek często wywodzących się z Ewenów, Czukczów, Koriaków czy Aleutów. Porzucają rodzinne wioski, wierząc w lepsze życie w mieście.
Rzeczywistość często jednak odstaje od wyobrażeń.
Podczas czytania czułam jakieś napięcie i niepokój, przerzucałam kolejne strony, licząc, że może już na następnej zacznie się wreszcie dziać coś konkretnego w sprawie zaginionej Sofii i Alony. Jednak dopiero zakończenie przynosi rozwiązanie i to też dość nieoczywiste.
Nie ma co nastawiać się na kryminał, może bardziej thriller? W każdym razie czyta się dobrze, choć nie mogę zgodzić się z okładkową rekomendacją, że "emocje sięgają kresu ludzkiej wytrzymałości". Chociaż... może to zależy, jaką kto ma tę wytrzymałość. U mnie jednak do jej kresu było dość daleko.
Interesująca powieść; głównie ze względu na miejsce akcji - Kamczatka - i ciekawe, zróżnicowane postaci, szczególnie kobiece.
Zaczyna się od zniknięcia dwóch dziewczynek, ale ta sprawa będzie powracała w kolejnych rozdziałach (miesiącach) dość marginalnie. Autorka koncentruje się raczej na sprawach dotyczących życia w tej rosyjskiej prowincji, marzeniach i oczekiwaniach bohaterek często wywodzących się z Ewenów, Czukczów, Koriaków czy Aleutów. Porzucają rodzinne wioski, wierząc w lepsze życie w mieście.
Rzeczywistość często jednak odstaje od wyobrażeń.
Podczas czytania czułam jakieś napięcie i niepokój, przerzucałam kolejne strony, licząc, że może już na następnej zacznie się wreszcie dziać coś konkretnego w sprawie zaginionej Sofii i Alony. Jednak dopiero zakończenie przynosi rozwiązanie i to też dość nieoczywiste.
Nie ma co nastawiać się na kryminał, może bardziej thriller? W każdym razie czyta się dobrze, choć nie mogę zgodzić się z okładkową rekomendacją, że "emocje sięgają kresu ludzkiej wytrzymałości". Chociaż... może to zależy, jaką kto ma tę wytrzymałość. U mnie jednak do jej kresu było dość daleko.
Komentarze
Prześlij komentarz