Małgorzata Szejnert - "Usypać góry. Historie z Polesia"

Lubię książki Małgorzaty Szejnert. Po Zanzibarze chętnie „ruszyłam z nią” na Polesie. W sumie niewiele wiedziałam o tym obszarze.

Autorka kolejny raz mnie nie zawiodła. Jak zwykle dociekliwie i starannie drąży temat. Czuje się, że wcześniej przygotowała się solidnie do wyprawy. Rusza więc z Pińska, który jest bazą wypadową, do wielu okolicznych miasteczek i wsi. Podróżuje śladami Amerykanki Louise Boyd. Z pomocą miejscowych szuka śladów nieistniejących często dworów i zamków, po których zostały tylko zdjęcia i jakieś drzewa czy kamienie.

Tragiczne losy tej krainy, po której historia toczyła swe koło, doświadczały jej mieszkańców. Zmieniały się granice i państwa, żyli obok siebie ludzie różnych narodowości. Wśród nich było wiele znaczących i wybitnych postaci, np. Napoleon Orda, Aleksander i Roman Skirmuntowie z Mołodowa.

Pisze Szejnert o Flotylli Pińskiej, której śladów szuka na próżno w Pińsku, o zielonoświątkowcach, o współczesnych mieszkańcach Polesia – Białorusinach, chętnie pomagających jej w tropieniu przeszłości.


Nad opowieściami z Polesia unosi się nostalgiczny klimat minionych epok. Całość kończy piękny wiersz Uładzimira Lankiewicza, z którego autorka zaczerpnęła tytuł książki. Są też zdjęcia pokazujące w większości świat, który tylko na nich pozostał. 

Komentarze