Dorota Masłowska "Paw królowej"
Pamiętam, że w 2006 roku, kiedy to młoda Masłowska została zwyciężczynią NIKE, byłam tym dość mocno zbulwersowana, pokonała wtedy m.in. Rylskiego i Szymborską..
Zajrzałam nawet do książki, ale odstraszyły mnie
liczne słowa na „k”, „ch” czy „p”. Teraz też ciężko szło mi czytanie, ale tak
gdzieś po ponad dwudziestu stronach poczułam, że wciąga mnie ta rymowanka.
Czytając, stopniowo przestaje się zwracać uwagę na
tzw. brzydkie wyrazy, zaczyna się dostrzegać, jak to ujął prof. Henryk Bereza,
„wirtuozerię języka”. Liczne bardzo dowcipne sformułowania powodują, że ma się
w pogotowiu długopis i kartkę, by zapisywać co celniejsze. Przekleństwa
przestają razić i z przyjemnością śledzi się świetnie kompozycyjnie zredagowaną
opowieść, której akcja toczy się na warszawskiej Pradze.
Barwny korowód postaci wypełnia kolejne strony
książki wydanej w formacie dla dzieci z zabawnymi rysunkami Macieja Sieńczyka.
Kogóż tu spotkamy?! Jest Stanisław Retro -
zachodząca gwiazda wokalistyki polskiej, jego menedżer Szymon Rybaczko
lansujący już zespół Konie, a za chwilę na topie będzie „estetycznie
kontrowersyjna” Patrycja Pitz! Przecież trzeba wciąż promować coś nowego,
zaskakiwać publiczność, szokować ją, wzbudzać sensację. Medialny szum spowoduje,
że będą jakiś czas słuchani. Wszak prawie wszyscy chcieliby mieć swoje pięć
minut, błysnąć, pokazać się w telewizji.
Jedna z bohaterek, Katarzyna Lep, na razie
sprzedaje chleb, ale kto wie, co może się zdarzyć, gdy w sklepie pojawi się
Stan Retro?! Poetka neolingwistka, Anna Przesik, sławę ma już niestety za sobą.
Oczywiście krytyka mediów, pogoń za pieniądzem,
szukanie za wszelką cenę sławy to nic nowego. Te tematy są znane, pojawiają się
w książkach, w artykułach, audycjach radiowych i w telewizji.
Jednak spojrzenie Masłowskiej jest jakieś inne, ona
po prostu bawi się słowami, nie wchodząc głębiej w tzw. relacje międzyludzkie,
nie analizuje szczegółowo przeżyć bohaterów, których, jak powiedziała w jednym
z wywiadów, nie lubi. „Obarcza ich wszystkim, co najniższe, bo przez to są
prawdziwsi, żywi”. Chyba można się z tym zgodzić.
Tak naprawdę to nie bardzo można krytykować „Pawia
królowej”. Przecież autorka sama podaje gotowe poglądy krytyczne na temat
książki. Nawet dla tych, którzy jej nie przeczytają, a chcieliby zabrać głos w
dyskusji. Tych, którzy będą narzekać na błędy językowe i bezsens opowieści,
pisarka ubiega słowami: „Piosenka ta ma umożliwić jednoczesne oglądanie
telewizji i jedzenie. Zawiera liczne składniowe i logiczne błędy, czytelnik znajdując
je ma się cieszyć, że sam napisałby to wszystko znacznie poprawniej i lepiej”.
No właśnie! I co ty na to czytelniku! Można by
przytoczyć wiele podobnych zdań, dowcipnych sformułowań typu: „problem na
taksówkę gotówki nieposiadania napotkawszy” czy „radio sobie włancza, nie
zważając na sformułowania tego niepoprawność”.
Na koniec proponuję jeszcze dwa zdania „zachęty”
Doroty Masłowskiej do zapoznania się z jej „Pawiem królowej”.
„Ta dosadność i wulgarność ma na celu do lektury
zachęcenie osób, które nigdy by po tę lekturę inaczej nie sięgnęły…”
„Jeśli konieczność lektury powoduje u ciebie
uczucie trudności i nieprzyjemnej przykrości, to właśnie w tym celu został on
stworzony…”
Do biblioteki zatem się udajcie i o książki Doroty
Masłowskiej, która plebiscyt Gazety Wyborczej na najlepszego polskiego pisarza
przed czterdziestką NOBEL 2040 wygrała, pytajcie i je czytajcie.
Komentarze
Prześlij komentarz