Przepis na dobrą książkę
Marek Andrzej miał już za sobą udany debiut. Jego
opowiadanie wydrukowano w prasie literackiej, ukazały się pochlebne recenzje.
Wydawca namawiał go na „coś większego”. Młody twórca zamyślił się. Co jest mi
potrzebne?
D ar, czyli talent – mówią, że mam.
O brotny wydawca – jest.
B ardzo ciekawy pomysł na fabułę – zapisany w notatniku.
R ozdziały – zaplanowane.
A kcja – wiem, jak nią pokierować.
K oleje losu bohaterów – jak wyżej.
S zereg zdarzeń – układa mi się w logiczny ciąg.
I lustracje – może uda się pozyskać Sieńczyka
A lbo Targosza.
Ż ona – będzie pierwszym czytelnikiem.
K orektor – znam Ankę, wiem, że zrobi to solidnie.
A lternatywa - nie ma
innej opcji, wziąłem zaliczkę.
Hm... To co tu mam, jakiś wzór chemiczny powstał? E, chyba
nie , z chemii miałem lichą trójkę.
D+O+B+R+A+K+S+I+A+Ż+K+A
A gdyby dopisać ogonek i rozdzielić!!! Jest – dobra książka!
No to do roboty Marku Andrzeju, bierz przykład ze swych imienników.
Komentarze
Prześlij komentarz