Mario Vargas Llosa - "Dyskretny bohater"
Świetna książka, wspaniali bohaterowie, każdy nakreślony wyrazistą kreską. Czytam i widzę malutkiego, suchego Felicito Yanaque, jego żonę Gertrudis, tęgą, o wielkim zadzie oraz ponętną, o jędrnych piersiach kochankę Mabel. Żyją sobie zgodnie w trójkącie, do czasu jednakże; list szantażysty zburzy tę sielankę. Tak jest w Piurze.
Tymczasem w Limie Ismael Carrera, biznesmen, lat 82 żeni się z Armidą, swoją służącą, młodszą od niego ponad 40 lat. Pan "młody" tryska humorem i energią, i zadziwia swych przyjaciół; miłośnika literatury, muzyki i sztuki, marzącego o jak najszybszej podróży do Europy don Rigoberta i jego żonę Lukrecję. Na kłopoty wywołane małżeństwem Ismaela nałożą się problemy z synem don Rigoberta, Fonsitem. Jego śladem podąża tajemniczy... nie, nie don Pedro, tylko Edilberto Torres, niewidoczny dla wszystkich poza Fonsitem.
Wiele się wydarzy, dwa równoległe wątki połączą się. Akcja potoczy się wartko. Llosa nie stroni od dosadnych, nawet wulgarnych wyrazów, język powieści iskrzy się humorem i dowcipem.
Pisarz prowadzi czytelnika ulicami Piury i Limy. Wchodzimy w dzielnice biednych i bogatych. Oglądamy z don Rigoberto jego ulubione książki i katalogi z wystaw, i ... mamy polski akcent. Bohater ogląda katalog poświęcony malarce Tamarze Łempickiej.
Tu mała dygresja. Obejrzałam przed laty świetne przedstawienie w warszawskim Teatrze Studio pt. "Tamara". Malarka, którą grała Dorota Kamińska, przybywała do willi włoskiego poety i powieściopisarza Gabriela d'Annunzio. Mieszkało tam jeszcze osiem osób i trzeba było się zdecydować, za którą z postaci będzie się chodziło. Ja zdecydowałam się na d'Annunzia granego wspaniale przez Marka Walczewskiego. Ten niezapomniany spektakl kończył się kolacją na cześć Tamary Łempickiej, w której brali udział aktorzy i widzowie. Można było podejść, porozmawiać z artystami, uzyskać autograf. Przechowuję paszport, który był biletem wstępu na to niecodzienne przedstawienie, mam w nim kilka autografów.
Po tej porcji wspomnień "wracam" do Peru i zachęcam do śledzenia dyskretnego bohatera. Ja już go wytropiłam i trochę zazdroszczę tym, którzy mają to przed sobą.
Tymczasem w Limie Ismael Carrera, biznesmen, lat 82 żeni się z Armidą, swoją służącą, młodszą od niego ponad 40 lat. Pan "młody" tryska humorem i energią, i zadziwia swych przyjaciół; miłośnika literatury, muzyki i sztuki, marzącego o jak najszybszej podróży do Europy don Rigoberta i jego żonę Lukrecję. Na kłopoty wywołane małżeństwem Ismaela nałożą się problemy z synem don Rigoberta, Fonsitem. Jego śladem podąża tajemniczy... nie, nie don Pedro, tylko Edilberto Torres, niewidoczny dla wszystkich poza Fonsitem.
Wiele się wydarzy, dwa równoległe wątki połączą się. Akcja potoczy się wartko. Llosa nie stroni od dosadnych, nawet wulgarnych wyrazów, język powieści iskrzy się humorem i dowcipem.
Pisarz prowadzi czytelnika ulicami Piury i Limy. Wchodzimy w dzielnice biednych i bogatych. Oglądamy z don Rigoberto jego ulubione książki i katalogi z wystaw, i ... mamy polski akcent. Bohater ogląda katalog poświęcony malarce Tamarze Łempickiej.
Tu mała dygresja. Obejrzałam przed laty świetne przedstawienie w warszawskim Teatrze Studio pt. "Tamara". Malarka, którą grała Dorota Kamińska, przybywała do willi włoskiego poety i powieściopisarza Gabriela d'Annunzio. Mieszkało tam jeszcze osiem osób i trzeba było się zdecydować, za którą z postaci będzie się chodziło. Ja zdecydowałam się na d'Annunzia granego wspaniale przez Marka Walczewskiego. Ten niezapomniany spektakl kończył się kolacją na cześć Tamary Łempickiej, w której brali udział aktorzy i widzowie. Można było podejść, porozmawiać z artystami, uzyskać autograf. Przechowuję paszport, który był biletem wstępu na to niecodzienne przedstawienie, mam w nim kilka autografów.
Po tej porcji wspomnień "wracam" do Peru i zachęcam do śledzenia dyskretnego bohatera. Ja już go wytropiłam i trochę zazdroszczę tym, którzy mają to przed sobą.
Komentarze
Prześlij komentarz