Katerina Tuckova - "Boginie z Zitkovej"
Kolejna, po "Dziewczynko, roznieć
ogieniek", pozycja z literatury czeskiej. Tym razem jeszcze większe zadowolenie z lektury i podziw dla młodej pisarki za napisanie tak frapującej opowieści.
Niełatwe losy bogiń z małej wsi na pograniczu
Moraw i Słowacji próbuje odtworzyć ostatnia z rodu Dora Idesova. Zaczyna od
wglądu w teczkę ciotki Surmeny w archiwum StB, czyli czeskiej Służby
Bezpieczeństwa i powoli wchodzi w mroczne dzieje bogiń z Zitkovej, sięgając aż
do XVII wieku.
Znawczynie ziół, leczenia, widzenia
przeszłości i przyszłości działają we współpracy z Bogiem, w magicznych
obrzędach wykorzystują modlitwę, pomagają ludziom. Są też takie, które potrafią
zaszkodzić, klątwa Mahdalki zaciąży nad życiem Justyny Rucharki i kobiet z jej
rodu.
Dora Idesowa odkrywa kolejne tajemnice,
przegląda archiwa, trafia nawet do Poznania. Nie wierzy, by klątwa mogła mieć
wpływ na jej los. "W czasach, gdy światem rządzą komputery, a człowiek
szuka szczęścia w kosmosie, bo zdążył odkryć już wszystkie możliwe tajemnice na
Ziemi?"
A jednak, jeśli się w coś wierzy i wierzą w
to wszyscy wokół, to zmierza się do tego czy się chce, czy nie - tak stanowczo
twierdzi ostatnia "kopanicka bohyne", Irma Gabrhelova. Czy Dorze uda
się odczarować zły los, przerwać pasmo nieszczęść trawiących jej rodzinę?
Zachęcam do lektury tej powieści, w której
akcję włączone są akta StB, dokumenty archiwalne i choć, jak zastrzega autorka,
nie są one autentyczne, ale wzorowane na tych prawdziwych, w niczym to nie
przeszkadza. Opowiedziana historia jest tak zajmująca, że trudno się oderwać od
jej poznawania.
Warto zwrócić też uwagę na niektóre magiczne
przepisy, np.ten, który gwarantuje zdobycie ukochanego. Można dowiedzieć się
również o tym, jak i kiedy najlepiej zbierać zioła czy jak odgonić burzę.
Gorąco polecam. Mam ochotę na przeczytanie
debiutanckiej powieści Tuckovej "Wypędzenie Gerty Schnirch".
Komentarze
Prześlij komentarz