Mariusz Urbanek - "Brzechwa nie dla dzieci"
„Brzechwa dzieciom” - kto tego
nie zna! A „Brzechwa nie dla dzieci”
– o, to coś nowego! Rzeczywiście, Urbanek pokazuje inne, myślę, że dla
wielu mało znane, oblicza bajkopisarza. Bardzo starannie i dokładnie
przybliża sylwetkę poety, który chciał zdobyć popularność wierszami dla
dorosłych, wzorem swego kuzyna Bolesława Leśmiana.
Te jednak nie cieszyły się uznaniem krytyków, a i czytelników też
nieszczególnie. Przyznam, że i mnie nie bardzo przypadły do gustu,
sądząc po tych obszernych fragmentach zamieszczonych w książce.
Dziwne wydaje się jednak, że i wiersze dla dzieci uważano za zbyt
skomplikowane i niepedagogiczne. Te przedwojenne zarzuty powrócą w jeszcze
większym natężeniu po wojnie, gdy okaże się, że nie przystają
do wymogów nowego ustroju. Bywało więc, że poeta musiał wnosić poprawki,
by nie raziła „arystokratyczna
aspołeczność kaczki dziwaczki”.
Urbanek przytacza w swej książce opinie krytyków, przyjaciół, poetów
i przeciwników Brzechwy. Nie osądza jego postawy po 1945 roku, pisze
tylko: „Był oportunistą, ale czy także
kolaborantem, jak chcą jego krytycy”? Nie wypowiada się jednoznacznie, choć
wydaje się, że pisze o nim raczej z sympatią. Cytuje po prostu
fragmenty wierszy sławiących nowy ustrój, Stalina czy partię. Jednocześnie
podkreśla mocno zasługi Brzechwy jako twórcy, prezesa i działacza ZAiKS-u,
Pen Clubu czy ZLP. W opiniach tych, którzy go znali, powtarzają się
słowa o dobrym człowieku, który pomagał potrzebującym. Pięknie wspomina
poetę Tadeusz Konwicki: „w mojej pamięci
jest słoneczny…To był wspaniały, strasznie sympatyczny człowiek”.
I gdy się czyta książkę Urbanka, to rzeczywiście taki właśnie jawi
się obraz Brzechwy.
Nie sądzę, aby po przeczytaniu tej biografii ktoś przestał darzyć
go sympatią, choć oczywiście nie brak u nas jego przeciwników,
co pokazuje autor w dwóch końcowych rozdziałach. Pisze w nich
o burzy, jaka rozpętała się, gdy chciano nadać imię Brzechwy szkole
w Dmosinie. Przytacza też historię swego ironicznego felietonu „Precz z Brzechwą” potraktowanego
na serio, który wywołał falę nienawistnych komentarzy w Internecie.
Jest też w książce interesujący wywiad z córką poety o jej
trudnych relacjach z ojcem. Całość bardzo interesująca, wzbogacona
zdjęciami, anegdotami, fragmentami szopek noworocznych, których współtwórcą był
przed i po wojnie Brzechwa, tekstów pisanych dla kabaretów. Na pewno
daje to możliwość pełniejszego spojrzenia na poetę, który jednak
pozostanie dla większości wspaniałym twórcą niezapomnianych postaci Pana
Kleksa, kokoszki smakoszki, samochwały, lisa Witalisa i wielu, wielu
innych.
Komentarze
Prześlij komentarz