Bohumil Hrabal "Piękna rupieciarnia"
Literatura
czeska nie jest zbyt znana w naszym kraju. Jaroslav Hasek, Bohumil Hrabal,
Milan Kundera – może jedynie te nazwiska kojarzymy z sąsiadami z południa. Bohumil
Hrabal to dla polskiego czytelnika autor „Postrzyżyn”, „Pociągów pod
specjalnym nadzorem” czy „Obsługiwałem angielskiego króla”
kojarzonych chyba bardziej z filmami Jirziego Menzla.
Wydana w
2006 roku „Piękna rupieciarnia” przybliża sylwetkę pisarza dzięki
zawartym w niej esejom, szkicom i wywiadom. Można od tej książki zacząć
poznawanie Hrabala, który opowiada o swoim życiu, pisarstwie, przyjaciołach.
Robi to dowcipnie, z ironią, z nostalgią za dawnym małomiasteczkowym życiem w
Nymburku i w Libni. Opisuje bardzo dokładnie domy, w których mieszkał, alejki,
którymi spacerował. Jest to świat, którego już nie ma, „istnieje tylko pod
zamkniętymi powiekami”. Każdy z nas ma pewnie w swojej świadomości takie „niewidzialne
obrazy” (mam tu na myśli starszych czytelników).
Hrabal twierdzi,
że „literatura to nie tylko czytanie do poduszki albo dla zabawy, służy też
do tego, żeby coś z niej wynieść, choćby nawyk rozglądania się wokół”. On
zaś jest „zapisywaczem” historyjek opowiadanych mu w knajpach, których
był częstym bywalcem. Jeden z tekstów jest w całości poświęcony knajpie. Hrabal
głosi w nim chwałę miejsca, które jest teatrem, giełdą pracy, happeningiem…
Knajpy to
ulubione miejsce przyjaciela pisarza, Vladimira Boudnika – wybitnego plastyka.
Sportretował go w „Dandysie w drelichu”, gdzie bardzo realistycznie
pokazał twórcę, „który syndrom Łazarza zmieniał w radosną afirmację życia”.
W innym
tekście pt. „Grozy wojenne” można znaleźć uwagi o Polakach, których
bohaterstwo porównuje z antycznym mitem o hoplicie. Uważa, że Polacy nigdy „nie
przyjęli do wiadomości przegranych bitew”.
Swoją
technikę tworzenia przybliża Hrabal w „Protokole z sekcji własnych zwłok”.
Dowiadujemy się, że pisał zawsze na maszynie, po porannej kawie i dwóch
papierosach, „spowity chmurą obrazów”.
Wszystkie teksty
w „Pięknej rupieciarni” ukazują nam pisarza, który zachwycał się
światem, wysłuchiwał opowieści knajpianych, pił dużo piwa, a potem dzięki swemu
talentowi i wyobraźni tworzył teksty, które „potrafiły zawojować świat”.
Do tego jednak, jak przyznaje Bohumil Hrabal, trzeba „zuchwałości i wielkiej
wiary, że to, co się mówi, jest jakieś niezwykłe”. Jeśli się ją ma w sobie,
można napisać książkę. Cóż, ale nie każdy ma w rodzinie takiego „waryjota”
jak stryj Pepin, od którego można otrzymać taki dar.
„Hrabala
portret własny” to z pewnością lektura godna polecenia.
Komentarze
Prześlij komentarz