Wiesław Myśliwski "Traktat o łuskaniu fasoli"

"Traktat o łuskaniu fasoli” to piękna i mądra „księga przypadku i przeznaczenia”. Jej bohater - narrator opowiada o swoim życiu tajemniczemu panu, który przyszedł kupić fasoli. Tak naprawdę nie jest istotne, kim on jest. Czytelnik ma wrażenie, że monolog kierowany jest do niego. Bo jest to monolog, mimo że starszy pan często zwraca się do swego gościa, odpowiada jakby na jego pytania, szuka potwierdzenia tego , o czym mówi. A opowiadać potrafi wspaniale. Na prawie 400 stronach jest tak wiele mądrych zdań będących gotowymi sentencjami, które chciałoby się cytować.

Gdy czyta się książkę Wiesława Myśliwskiego kolejny raz, odkrywa się wciąż nowe treści. Wie się już, że nie sama historia bohatera, jego losy, chronologia zdarzeń są tu istotne, ale konkretne przeżycia, które on uznał za ważne. Stąd np. pozornie nieznacząca scena kupowania brązowego pilśniowego kapelusza zajmuje kilka stron. Można się z niej nawet dowiedzieć, jak nosić to nakrycie głowy. Z kolei przeżycia wojenne są przedstawione bardzo oszczędnie, autor nie opisuje drastycznych scen palenia i zagłady rodzinnej wsi bohatera. Widzimy je tylko przez szparę w drzwiczkach prowadzących do dołu na kartofle, gdzie znalazł się wtedy chłopiec.

Czy to przypadek, czy przeznaczenie zaprowadziło go tam? Ocalał jako jedyny, by po wielu latach wrócić dokładnie w to samo miejsce i pracować jako stróż domków letniskowych nad zalewem. Chociaż... „nie wraca się nigdy w to samo miejsce. Tak naprawdę tego miejsca już nie ma”. Jest jednak pamięć o nim, o rodzinie, wspólnym łuskaniu fasoli, które jawi się tu jako swoisty i piękny rytuał spajający ludzi siedzących w kręgu lampy naftowej. To wspomnienie szczęśliwego dzieciństwa we wsi nad rzeką Rutką, Wigilii, smaku wielkanocnych ciast wypiekanych przez babkę.

Poznajemy wiele wspaniałych opowieści, ludzi, którzy byli ważni dla bohatera, snów, które najlepiej potrafiła wytłumaczyć babka. Łuskając wspólnie z przybyszem fasolę, narrator wtajemnicza go w swój świat, upewniając, że „żyjemy w tym, co opowiedziane”.

Powieść Wiesława Myśliwskiego na pewno warto „smakować”, „delektować się” nią nieśpiesznie i wielokrotnie, „przyglądać się strąkom fasoli i wyłuskanym ziarenkom".



Komentarze