Mariusz Wilk "Dom nad Oniego"

         Mariusz Wilk po 1989 roku porzucił cywilizację. Najpierw przez kilka lat mieszkał na Wyspach Sołowieckich, potem przeniósł się nad Jezioro Onieżskie do wsi Konda Bierieżna. „Dom nad Oniego” zawiera zapiski z lat 2003-2005.

Autor przybliża czytelnikowi Karelię i Zaonieże nie tylko poprzez własne obserwacje. Stwierdza: „Pisząc o Północy, sięgam do różnych źródeł (często są to zatęchłe książki, od lat nieczytane) i nierzadko cytuję opinie autorów – uczonych, zesłańców, włóczęgów…”. Znaleźć więc można w Dzienniku Północy wiele interesujących rozważań na temat literatury, ekologii, polityki, obyczajów. Autor mocno sympatyzuje z osobami, które próbują zachować czy na nowo odtworzyć tradycje tego odległego zakątka Rosji. Nie ma zbyt wielu zapaleńców, dla których maslenica, pluszczycha czy skomorochy to wciąż aktualne terminy związane z zapustami czy powitaniem wiosny.

Mariusz Wilk pokazuje, że można obejść się bez radia, telewizji i prasy… ale bez pieczki już się nie da. Dlatego w jego domu taki właśnie ruski piec z miejscem do leżenia to najważniejsza rzecz. W zimie jest niezastąpiony, a przecież ta pora roku tam szczególnie daje się we znaki. Wiosną i latem można jednak uprawiać ogród i zbierać plony. Czytając „Dom nad Oniego”, ma się wrażenie, że Wilk to naprawdę mieszkaniec Karelii, człowiek, któremu bardzo leży na sercu ochrona środowiska. To miłośnik literatury japońskiej i rosyjskiej. Po lekturze nabiera się ochoty, by sięgnąć do „Krainy śniegu” Yasumari Kawabaty czy utworów Nikołaja Klujewa, którego wiersz „Czasza” otwiera książkę.

Przede wszystkim zaś chciałoby się wyruszyć na Północ i odwiedzić autora w jego pięknym domu, którego zdjęcie znajduje się na okładce książki. No ale Mariusz Wilk zapowiada w zakończeniu, że opuszcza Kondę Bierieżną i rusza dalej śladami Saamów. I tu już trzeba sięgnąć do kolejnego tomu Dziennika Północy pt. „Tropami rena”. Ta lektura także nas nie zawiedzie.
A na zakończenie możemy zadumać się nad jej posłowiem.
„Porywisty wiatr
zdmuchnął jesień
- jak świeczkę.
Opadłe liście
dogasają w śniegu”.                                            


Komentarze