Krzysztof Daukszewicz "Pamiętnik IV Rzepy"

         Na okładce Krzysztof Daukszewicz i… dwie kaczki na jego lewym ramieniu. „Pamiętnik IV Rzepy” czyli Rzeczpospolitej, wszystko wskazuje zatem, że będzie śmiesznie. Autor jest wszak znany ze swojej satyrycznej, estradowej działalności, widuje się go też w „Szkle kontaktowym”, gdzie wygłasza dowcipne komentarze. Książka powinna więc bawić! Choć nie! Daukszewicz przecież stwierdza, że do jej wydania namówił go przyjaciel, który powiedział: „Krzysiu, przyjacielu drogi, pisz, bo tu nie chodzi o to, żeby się pośmiać albo przypomnieć, tu chodzi o to, żeby nie zapomnieć”. Zatem książka nie „ku pokrzepieniu serc”, ale raczej ku przestrodze.

Mam jednak wrażenie, że wielu Polaków chciałoby zapomnieć o rządach PiS-u, Samoobrony czy Ligi Polskich Rodzin. Czytając zapiski autora z okresu 6.06.2004 r.-23.10.2007 r., ma się wrażenie, że te „barwne” postaci Andrzeja Leppera, Renaty Beger, Romana Giertycha czy posłanki Hojarskiej pojawiły się na naszej scenie politycznej z jakiegoś koszmarnego snu. A przecież to wszystko zdarzyło się naprawdę.

Daukszewicz, chcąc, byśmy nie zapomnieli o tych dziwnych czasach, komentuje różne zdarzenia, przeplatając je „myślami, które zapadają w głowie”, dowcipami czy apelami, tzw. „protestujkami”. Rzecz jednak w tym, że jeśli nie zna lub nie pamięta się tamtych zdarzeń, to pewne komentarze są trochę niezrozumiałe.

Czytam np. „o lodówce, którą PiS straszył ludzi, tej, z której ubywało jedzenia, ponieważ wyjadały je pluszaki, które potem z przejedzenia i z nadwagi odpadały od ścian” czy też o słowach hymnu śpiewanego przez jednego z braci Kaczyńskich: „z ziemi polskiej do Wolski”. Nie widziałam lodówki ani nie słyszałam tego wykonania hymnu, więc nie mogę odtworzyć tych obrazów, pewnie śmiesznych, których nie powinnam zapomnieć.

W książce jest dużo dowcipów, które może na bieżąco bawiły, np. te o braciach Kaczyńskich i ukradzionym przez nich księżycu. Dziś już trochę nudzą. Pod datą 22.05.2006 r. autor przytacza najkrótszy (chciałoby się powiedzieć najsmutniejszy) dowcip polityczny: „Lepper wicepremierem”. I o tym też chciałoby się zapomnieć.

W tego typu książkach ważna jest aktualność, tu zbyt dużo czasu upłynęło, przywykliśmy do pewnej normalności życia politycznego. 
IV Rzepa” nie może powrócić! Może więc sięgnąć do książki K. Daukszewicza! A może by on sam zaczął przypominać te teksty w czasie swych występów, bo wtedy brzmią one najlepiej!



Komentarze